Przejdź do głównej zawartości

Męska sekretarka, cz. III

Nie pamiętam już, jak długo czasu minęło, odkąd mój szef zamienił mnie z mężczyzny w seksowną sekretarkę. Zupełnie zatraciłem dawnego siebie. To bardzo dziwne uczucie, bo odkąd pamiętam, bez słowa wykonuję jego nawet najbardziej absurdalne polecenia. Moje usta już nie są moimi ustami, stałem się maszynką do zadowalania klientów. No i samego szefa.


Codziennie rano wstaję, nakładam idealny makijaż, ubieram koronkową bieliznę, obowiązkowo pas z czarnymi pończochami, krótką sukienkę i niebotycznie wysokie szpilki. Nie jestem już obiektem kpin. Oni wszyscy wiedzą, że zaspokoiłbym ich najskrytsze pragnienia o wiele lepiej, niż ich żony i kochanki. Idąc do pracy zastanawiam się już tylko, co najlepiej dogodzi mojemu partnerowi. Co sprawi, że zapomni, że tak naprawdę nie jestem kobietą. Oto moja nowa codzienność.

Czy jestem nieszczęśliwy? Niekoniecznie. Stwierdziłem po czasie, że wolę być odpowiedzialny za nienaganny makijaż i paznokcie, niż za wydumane kompetencje. Mężczyźni to naprawdę nieskomplikowane stworzenia. Ładna buzia to wszystko, czego im trzeba. Doprawdy, ciężko tu coś schrzanić. Przynajmniej tak myślałem do tej pory. Po dwóch latach bycia kobietą dostałem jednak zadanie specjalne, które zaskoczyło mnie na wskroś.

Do Warszawy przybyła super ważna delegacja z Japonii. Byliśmy gotowi dosłownie na wszystko. Szef uprzedzał mnie, że goście są wymagający, i że musimy być gotowi na rzeczy wykraczające poza naszą wyobraźnię. Wreszcie nadszedł sądny dzień, Japońska delegacja zarządziła, że przez kolejnych kilka dni mam być… mężczyzną na ich posyłki… Ale jak? Z moimi piersiami i bujnymi włosami?


Pierwszego dnia przejrzałem moją garderobę. Wyjąłem z nich najbardziej męskie rurki. Zmyłem bordowy lakier z długich paznokci, wyjątkowo ominąłem nakładanie makijażu, ale i tak nic z tego nie wyszło. Na mojej klatce piersiowej rysowały się dwie bujne piersi, moje rzęsy wystawały daleko poza powiekę. Gęste włosy ledwo zmieściły się pod czapką z daszkiem, nabrzmiałe wargi były krwistoróżowe nawet bez najmniejszych zabiegów. Pełen obaw ruszyłem na spotkanie z klientem.

Denerwowałem się nie bez powodu. Japończycy wyglądali na wściekłych. Szef patrzył na mnie zirytowany, a ja piskliwym głosem przepraszałem, i starałem się zamieść pod dywan moją kobiecość. Zastanawiałem się, skąd wzięło się dziwne żądanie bycia mężczyzną. Szybko odkryłem niecne zamiary gości ze wschodu. Zakomunikowali, że podpiszą umowę tylko ze mną w pakiecie. Celowo obniżyli moją wartość, żeby wziąć mnie za bezcen. Odtąd miałem się stać mężczyzną przemienionym w kobietę na posyłki japońskich korporacji. Harowałem od świtu do nocy, czasem nawet bez przerw na sen. Do perfekcji doprowadziłem wszystkie umiejętności, które pozwoliły mi stać się bardziej kobiecym. Nie było miejsca na żadne pomyłki.

Ani się obejrzałem, gdy do Japonii przyjechał z wizytą mój dawny szef. Moi nowi mocodawcy przyprowadzili mnie do niego, trzymając mnie na smyczy. Zastanawiałem się, czemu jestem uwiązany, gdy nagle zrozumiałem, że bezwolnie czołgam się w kierunku byłego przełożonego i rozpinam łapczywie jego rozporek. Nie bacząc na nic sięgnąłem do środka i otworzyłem usta. Moje grube wargi błyskawicznie uchwyciły sztywny już członek, delektując się przy tym jego fakturą i zapachem. Nie poznawałem samego siebie, patrząc jakby z oddali i obserwując lubieżną scenę.


Otrząsnąłem się dopiero wtedy, gdy trzeba było poprawić kontur ust i dyskretnie pozbyć się tego, co pozostawił na mojej twarzy klient. Jak gdyby nigdy nic, wyszedłem z damskiej toalety świeżutki, i gotów do działania. Japoński ochroniarz przypiął smycz do mojej obroży, i poprowadził mnie w następne miejsce. Noc dopiero się zaczynała. Ja dopiero ruszałem na kolejne łowy.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Studencka przemiana w kobietę, cz. II

Jak być może pamiętacie, spotkałem na studiach JĄ, która zawładnęła moimi myślami, a co najważniejsze - nauczyła mnie jak być kobietą. Razem zakładaliśmy rajstopy i robiliśmy makijaż, razem zasypialiśmy wieczorem w ciepłych łóżkach, przytulając do siebie idealnie gładkie nogi. Razem spędzaliśmy czas w zatłoczonych knajpach, łapiąc chytre spojrzenia podpitych facetów.  Nigdy nie spodziewałem się, że moje życie potoczy się w tak szalonym kierunku. W końcu jednak nadszedł czas na zderzenie z rzeczywistością. Wreszcie musiałem pojawić się na moich studiach, które chwilowo odłożyłem na bok. Dopiero teraz przyszło mi do głowy, że moje wyregulowane brwi, przebite uszy i nabrzmiałe usta nie pasują do wizerunku faceta. Przez długi czas lustrowałem swoją twarz, gładząc ją długimi, bordowymi paznokciami. W końcu zdecydowałem. Na egzaminy pójdę en femme, jako ona. Ten dzień zbliżał się coraz bardziej, moja głowa była pełna reakcji znajomych na moją nową postać. Czy będą się śmiać? Czy może mnie ni

Studencka przemiana w kobietę, cz. I

Po raz pierwszy spotkałem ją na inauguracji roku akademickiego. I to do końca zmieniło moje życie. Zapytacie, czy była piękna? A może oszałamiająca? Nic z tych rzeczy! Pachnące starością wnętrze Alma Mater tętniło nadmiarem ludzkiego tłumu. Setki młodziutkich kobiet kręciło się dookoła w minispódniczkach i wysokich obcasach. Moje oczy wirowały. Skakały od uda do uda, połykały urocze dziewczyny niczym świeże ciasteczka. Dopiero później powiedziała mi, że siedziała obok mnie. Byłem w szoku. Ona, która zawładnęła moim umysłem, pozostała przeze mnie zupełnie niezauważona. Utonęła w zalewie wszechogarniającej urody. A ja już po tygodniu znajomości z nią nie mogłem myśleć o nikim innym. Co takiego miała w sobie? Może to sprawka burzy blond loków? A może zapraszających ust? Obfitego biustu? Nóg dokładnie takich, jakie uwielbiam? Rozbrajającego uśmiechu? Niewykluczone. Myślę jednak, że zachwycił mnie jej charakter. Władczy, seksowny, pełen tajemniczości i nie znoszący kompromisu. Poznawała i