Przejdź do głównej zawartości

Wyzwanie w telewizji

To był piękny, wrześniowy dzień. Przechadzałem się warszawskimi bulwarami łapiąc ostatnie tchnienie lata. Mój spacer skończyłby się zupełnie zwyczajnie, gdyby nie zaciekawiła mnie telewizyjna furgonetka zaparkowana przy jednym z nadrzecznych barów. Zaintrygowany podążyłem w jej stronę. Gdy podszedłem bliżej, zauważyłem atrakcyjną blondynkę opartą o auto. Miała przyczepioną plakietkę z logo stacji TV. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zabójczo. Zawołała mnie gestem ręki i krzyknęła do swojej ekipy.

Kamerzysta uruchomił sprzęt i zakomunikował, że za 10 sekund wchodzimy na wizję. Stałem przed obiektywem zaskoczony, zastanawiając się o co właściwie chodzi.


— Jestem Roksana z telewizji TVS. Czy jesteś gotów na wyzwanie - niespodziankę w zamian za sporą sumę pieniędzy? — zapytała dziennikarka.

Chciałem od razu odmówić, ale ona zauważyła w moich oczach niechęć.

— Chyba nie zabraknie Ci odwagi na oczach milionów telewidzów? — powiedziała z udawanym zawodem.

— No dobra, mogę spróbować — odburknąłem — A o co właściwie chodzi?.

— To tajemnica! Najpierw podpisz umowę, a gdy wykonasz wyzwanie, 50000 euro wpadnie na Twoje konto — krzyknęła z entuzjazmem — to jak, zaczynamy?

Podpisałem formularz i miałem tylko nadzieję, że szybko się ze wszystkim uporam. Dziś już wiem w jak wielkim byłem błędzie.

— Teraz mogę już zdradzić na czym polega wyzwanie — powiedziała blondynka — Staniesz się kobietą na jeden dzień. Sam, krok po kroku. Będziemy przekazywać Ci instrukcje przez tę malutką słuchawkę, którą umieszczam teraz w Twoim uchu.

Moje źrenice rozszerzyły się szeroko. Zanim zdążyłem trochę ochłonąć, dziennikarka wyjęła z furgonetki kusą spódniczkę i kazała założyć ją w miejsce wszystkich moich ubrań.

— Nie ma mowy, rezygnuję — odparowałem i zacząłem się oddalać od miejsca nagrania.

— Mam nadzieję, że przeczytałeś to, co jest w umowie małym druczkiem. — odpowiedziała

Zimny pot wystąpił mi na czoło. Zerknąłem na swoją kopię i znieruchomiałem. Odmowa wykonania zadania miała mnie kosztować 100000 euro kary. Nogi ugięły się pode mną. Skruszony, wróciłem do ekipy telewizyjnej i wziałem spódniczkę. Dostałem pod nią czarne, koronkowe majteczki. Blondynka spojrzała na mnie zadowolona, po czym wsiadła do furgonetki i zatrzasnęła drzwi. W słuchawce rozbrzmiało pierwsze zadanie.

— Tu Roksana, czy mnie słyszysz? — zapytała, i nie czekając na odpowiedź kontynuowała — Pierwszym wyzwaniem będzie depilacja. Nieopodal jest salon wykonujący takie zabiegi. Skieruj się w lewo i wypatruj szyldu. Pamiętaj, że nikt nie wie o Twoim zadaniu, musisz to załatwić sam.

Po kilkuset metrach trafiłem do salonu. Pani na recepcji spojrzała zaskoczona na mój nagi tors i ubiór.

— Czego pan sobie życzy? — zapytała speszona.

— Potrzebuję depilacji całego ciała

— Trwałej, czy tymczasowej? — kontynuowała recepcjonistka

Zanim zdążyłem się odezwać, rozebrzmiała moja słuchawka:

— Powiedz, że trwałej.

Zabieg nie trwał bardzo długo. Stałem się po nim gładki jak niemowlak, tracąc wiele ze swoich męskich konturów. Gdy wyszedłem z salonu w minispódniczce, znów usłyszałem głos w moim uchu.

— Teraz pora na zdobycie bielizny. Widzisz ten sklep naprzeciwko? Kup w nim czarne rajstopy i czerwony, koronkowy biustonosz. Załóż wszystko. Bez odbioru.

Zawstydzony wszedłem do sklepu i zagaiłem do ekspedientki.

— D… d… dzień dobry, potrzebuję czerwonego biustonosza i czarnych rajstop.

Sprzedawczyni zmierzyła wzrokiem moje wydepilowane ciało i zapytała z przekąsem:

— Zgaduję, że to na pana?

Przytaknąłem przełykając ślinę. Obejrzałem kilka czerwoniutkich staników i wybrałem taki, który na pewno spodoba się wrednej dziennikarce. W przebieralni delikatnie założyłem cienkie rajstopy, dziwiąc się niepomiernie uczuciu, które towarzyszyło przesuwaniu się materiału po gładkich nogach. Następnie z trudem zapiąłem zamek biustonosza. Tak wyposażony wyszedłem na zewnątrz, odprowadzony wzrokiem chyba wszystkich klientów.

— Pięknie! — krzyknęła w słuchawce Roksana — Brakuje Ci jeszcze dobrego makijażu, znajdź sam miejsce, w którym można go wykonać. Ogarnij też swoje paznokcie, niech emanują kobiecością. Powodzenia!

Skonsternowany rozpocząłem poszukiwania salonu kosmetycznego. Znalazłem kilka, w każdym z nich powiadomiono mnie o braku wolnych terminów. Po ponad pół godziny błąkania się po centrum, trafiłem wreszcie na salon Afrodyta, w którym ktoś miał dla mnie czas.

– Ma być kobieco — powiedziałem zrezygnowany i oddałem się w ręce profesjonalistki.

Miałem wrażenie, że zobojętniałem już na fakt wyrywania mi brwi i drażnienia igłami moich warg. Ledwie zauważyłem przekłucie obu uszu. Coraz bardziej pogrążałem się w moim wyzwaniu.

Nieco później stałem już na ulicy w mocnym makijażu, z długimi, czerwonymi paznokciami i złotymi kolczykami. Moje nabrzmiałe usta buchały czerwiernią. Aczkolwiek ciężko było we mnie jeszcze rozpoznać kobietę. Przechodnie raz za razem oglądali się za mną, dostrzegając dziwną hybrydę kobiecej twarzy, łysiejącej czupryny, seksownych rajstop i męskiej sylwetki. Gdy po raz kolejny płonąłem rumieńcem uświadamiając sobie swoją sytuację, Roksana przypomniała o sobie z nowym zadaniem.

— Twoje włosy nie wyglądają kobieco, za chwilę to naprawimy. Pół kilometra od twojej pozycji znajduje się galeria peruk. Wybierz taką, która nie będzie zdradzała u Ciebie żadnego śladu męskości.

Muszę przyznać, że wizyta w tym przybytku była bardzo komfortowa, mimo mojego osobliwego przebrania. Obsługa zachowała się niezwykle profesjonalnie. Zdecydowałem się na kruczoczarne włosy, dobrze współgrającego z moją cerą. Wreszcie przestałem przypominać w każdym calu faceta. Już tylko nagi tors z biustonoszem i trampki założone na rajstopy sugerowały, że coś jest nie tak.

— Jestem pod wrażeniem — powiedziała Roksana komentując mój nowy wygląd — ogląda nas już prawie milion widzów, wszyscy są ciekawi, co będzie dalej. Teraz pora na buty i sukienkę. Kupisz je w Złotych Tarasach. Dobierz do nich biżuterię i torebkę.

Odetchnąłem konstatując, że zbliżam się już do końca całej tej zabawy. Ukradkiem rozejrzałem się za kamerami, które miały mnie obserwować, ale nie udało mi się ich wypatrzeć. Gdy znalazłem się już w galerii handlowej, natychmiast wtopiłem się w tłum ludzi, bacznie obserwujących mój niecodzienny strój. Zdecydowałem, że najpierw zakupię sukienkę, aby nie zwracać uwagi swoją nagością. Z sercem w gardle zacząłem przebierać towar w jednym ze sklepów. Wreszcie skorzystałem z porad ekspedientki, która stwierdziła, że czarna, dyskretna suknia świetnie ukryje moje niedoskonałe kształty. Uwierzyłem jej na słowo. Dotychczasowa spódniczka poszła w odstawkę.

Liczyłem na to, że nie będę przyciągać tylu oczu, efekt był jednak zupełnie odwrotny. Tym razem chwytałem lubieżne spojrzenia mężczyzn, przyglądających się moim nogom i piersiom. Utwierdzony w swojej kobiecości, nabrałem nieco pewności siebie i podążyłem w kierunku sklepu obuwniczego. Tu przymierzyłem wysokie, czerwone szpilki, które dziwnym trafem świetnie pasowały na moją stopę. Chwiejnym krokiem dotarłem do kolejnych miejsc, zaopatrując się w torebkę i dyskretny naszyjnik z sercem. Byłem w stu procentach nią.

Z satysfakcją wyszedłem przed galerię, oczekując końca wyzwania. Moje buty, rajstopy, sukienka i czarne włosy zalśniły w słońcu i skupiły na mnie uwagę przechodniów. Czułem wręcz uniesienie, przerywane niezdarnymi próbami przejścia paru kroków w możliwie kobiecy sposób. Wreszcie słuchawka zatrzeszczała i rozległ się głos Roksany.

— Doskonale! Teraz pora na finał Twojego wyzwania. Utworzyliśmy Ci konto w portalu randkowym i umówiliśmy ze wspaniałym facetem w restauracji na Marszałkowskiej. Zdobądź go, a wygrasz swoją nagrodę. Pospiesz się, masz 15 minut na dotarcie na miejsce.

Muszę przyznać, że w tym punkcie mnie zatkało, pomimo, że zdążyłem pogodzić się już ze swoim losem. Oto stałem w centrum miasta jako piękna kobieta i machałem ręką na przejeżdżające taksówki. Jak do tego doszło? Nie mam pojęcia. Jedno z aut zatrzymało się i zabrało mnie na moją randkę. Mimowolnie wyjąłem z torebki małe lustereczko i poprawiłem zwichrowany makijaż. Przygładziłem sukienkę długimi paznokciami i dopiero w tym momencie zdałem sobie sprawę, że moje zachowanie jest zupełnie irracjonalne, a w dodatku obserwowane przez mnóstwo osób przed telewizorami.

Na miejscu podałem nazwisko rezerwacji i podążyłem do stolika, przy którym siedział wysoki, dobrze zbudowany brunet. Gdy popatrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami, ugięły się pode mną nogi. Usiadłem delikatnie na krześle, uważając aby nie zagiąć moich czarnych falbanek. Złączyłem nieśmiało nogi i najbardziej dziewczęco jak mogłem wydukałem:

— Cześć… Miło mi…

On tylko uśmiechnął się szarmancko i ujął moją dłoń. Nie rozmawialiśmy dużo, dotykaliśmy się za to ukradkiem i niewerbalnie komunikowaliśmy, że mamy ochotę na coś więcej. Alkohol nieco zamącił mi w głowie i nie zauważyłam nawet, gdy siedziałam już w domu mojego nowego znajomego. On przygotowywał mi drinka, a ja tkwiłam rozmarzona na szerokiej kanapie. Reszta wieczoru mocno mi się zatarła. Obudziłam się w łóżku koło niego, w samej bieliźnie. Czy do czegoś doszło? Tak do końca tego nie wiedziałam. Nie miałam też pojęcia, czy mój nowy znajomy miał coś przeciwko temu, że pod spodem dalej byłam mężczyzną. A może nawet nie zauważył, i po prostu zasnęliśmy? Odpowiedź na pytanie z pewnością znała kamera, dyskretnie przesuwająca się za oknem. Wspominam to uczucie błogiej niepewności znacznie milej, niż jakiekolwiek nagrody za telewizyjne wyzwania.

Choć muszę przyznać, że pieniądze i popularność pomogły mi w dopełnieniu transformacji i staniu się stuprocentową kobietą u boku mojego nowego partnera.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Studencka przemiana w kobietę, cz. II

Jak być może pamiętacie, spotkałem na studiach JĄ, która zawładnęła moimi myślami, a co najważniejsze - nauczyła mnie jak być kobietą. Razem zakładaliśmy rajstopy i robiliśmy makijaż, razem zasypialiśmy wieczorem w ciepłych łóżkach, przytulając do siebie idealnie gładkie nogi. Razem spędzaliśmy czas w zatłoczonych knajpach, łapiąc chytre spojrzenia podpitych facetów.  Nigdy nie spodziewałem się, że moje życie potoczy się w tak szalonym kierunku. W końcu jednak nadszedł czas na zderzenie z rzeczywistością. Wreszcie musiałem pojawić się na moich studiach, które chwilowo odłożyłem na bok. Dopiero teraz przyszło mi do głowy, że moje wyregulowane brwi, przebite uszy i nabrzmiałe usta nie pasują do wizerunku faceta. Przez długi czas lustrowałem swoją twarz, gładząc ją długimi, bordowymi paznokciami. W końcu zdecydowałem. Na egzaminy pójdę en femme, jako ona. Ten dzień zbliżał się coraz bardziej, moja głowa była pełna reakcji znajomych na moją nową postać. Czy będą się śmiać? Czy może mnie ni

Studencka przemiana w kobietę, cz. I

Po raz pierwszy spotkałem ją na inauguracji roku akademickiego. I to do końca zmieniło moje życie. Zapytacie, czy była piękna? A może oszałamiająca? Nic z tych rzeczy! Pachnące starością wnętrze Alma Mater tętniło nadmiarem ludzkiego tłumu. Setki młodziutkich kobiet kręciło się dookoła w minispódniczkach i wysokich obcasach. Moje oczy wirowały. Skakały od uda do uda, połykały urocze dziewczyny niczym świeże ciasteczka. Dopiero później powiedziała mi, że siedziała obok mnie. Byłem w szoku. Ona, która zawładnęła moim umysłem, pozostała przeze mnie zupełnie niezauważona. Utonęła w zalewie wszechogarniającej urody. A ja już po tygodniu znajomości z nią nie mogłem myśleć o nikim innym. Co takiego miała w sobie? Może to sprawka burzy blond loków? A może zapraszających ust? Obfitego biustu? Nóg dokładnie takich, jakie uwielbiam? Rozbrajającego uśmiechu? Niewykluczone. Myślę jednak, że zachwycił mnie jej charakter. Władczy, seksowny, pełen tajemniczości i nie znoszący kompromisu. Poznawała i

Męska sekretarka, cz. III

Nie pamiętam już, jak długo czasu minęło, odkąd mój szef zamienił mnie z mężczyzny w seksowną sekretarkę. Zupełnie zatraciłem dawnego siebie. To bardzo dziwne uczucie, bo odkąd pamiętam, bez słowa wykonuję jego nawet najbardziej absurdalne polecenia. Moje usta już nie są moimi ustami, stałem się maszynką do zadowalania klientów. No i samego szefa. Codziennie rano wstaję, nakładam idealny makijaż, ubieram koronkową bieliznę, obowiązkowo pas z czarnymi pończochami, krótką sukienkę i niebotycznie wysokie szpilki. Nie jestem już obiektem kpin. Oni wszyscy wiedzą, że zaspokoiłbym ich najskrytsze pragnienia o wiele lepiej, niż ich żony i kochanki. Idąc do pracy zastanawiam się już tylko, co najlepiej dogodzi mojemu partnerowi. Co sprawi, że zapomni, że tak naprawdę nie jestem kobietą. Oto moja nowa codzienność. Czy jestem nieszczęśliwy? Niekoniecznie. Stwierdziłem po czasie, że wolę być odpowiedzialny za nienaganny makijaż i paznokcie, niż za wydumane kompetencje. Mężczyźni to naprawdę niesk