Przejdź do głównej zawartości

Zemsta Joanny, cz. III

I tak oto staliśmy na zewnątrz kościoła. Ja ubrany w szpilki, rajstopy, sukienkę i gustowny płaszczyk oraz moja partnerka w męskim garniturze. Niezwykła, nierealna scena, o której nie śmiałem nawet marzyć.


Na miejsce wesela dojechaliśmy autokarem. W stronę mojej dziewczyny posypały się pytania o naszą zamianę płci, ja zaś co rusz odpowiadałem, jak czuję się w kobiecej roli. Koledzy nie mogli uwierzyć widząc moje silikonowe piersi i gładkie nogi, nie mieściło im się też w głowie, jak wiele może zmienić na twarzy makijaż. Przez kolejne pół godziny pogodziłem się już nieco z kobiecością, burza myśli zdążyła nieco ostygnąć. Spojrzałem ukradkiem na bujne loki odbite w szybie autokaru, wszystko było w największym porządku. Byłem gotowy stawić czoło imprezie.

Przy wejściu do sali weselnej miły pan szatniarz wyciągnął rękę, aby pomóc mi zdjąć płaszczyk. Nawet nie zauważyłem, gdy bezwiednie dałem mu odkryć swoją weselną stylizację. Oto stałem pośrodku w pięknej, rozkloszowanej, czerwonej sukni. Poczułem się nagi, gdy wiatr wiejący od drzwi zakręcił się wokół cieniutkich rajstop i zaczął piąć się coraz wyżej po moich udach. Oblałem się czerwonym rumieńcem i podążyłem z gracją do swojego miejsca. Zostawiłem torebkę na siedzeniu i poszedłem złożyć życzenia państwu młodym. Joanna widząc mnie, rozpromieniła się jak najjaśniejsze ze słońc. Pocałowała mnie delikatnie w policzek i szepnęła “i jak się teraz czujesz, dziewczynko?”. Speszony odstąpiłem parę kroków i sięgnąłem po kieliszek z szampanem. Toast wypiłem delikatnie, aby nie rozmazać krwistoczerwonej pomadki. Ślad moich warg zostawiony na szkle przypomniał mi dobitnie o tym, że nie jestem już mężczyzną. Cieniutkim głosem zaśpiewałem “sto lat” i poszedłem do stołu, aby wrzucić coś na ząb. Zamiast weselnej wódki dostałem oczywiście różowy drink z palemką i rurką, jako specjalny prezent od barmana. Miałem wrażenie, że albo wszyscy świetnie bawią się moim kosztem, albo… faktycznie wyglądam tak dobrze w kobiecej kreacji.


Po obiedzie przyszedł wreszcie czas na pierwszy taniec. Joanna ze swym mężem zaprezentowali wykwintnego walca, po czym cała sala rozpoczęła pląsy do rzewnych polskich szlagierów. Wraz z moją partnerką próbowałem przyzwyczaić się bycia prowadzonym. Jednocześnie modliłem się w duchu, żeby nie odbił mnie któryś z mężczyzn. Miałem wrażenie, że nie dam rady obracać się i wywijać mając na nogach wysokie szpilki. Całkiem nieźle udawało mi się uciekać od wzroku innych facetów, ale koniec końców jeden z nich zaczepił mnie przy stole i bez słowa poprowadził na parkiet do latynoskiego przeboju. Uspokoił mnie od razu, że pokaże mi kilka kroków. Już za chwilę byliśmy tylko ja, on i muzyka. Zatraceni, połączeni i spójni. Kilka minut minęło niczym błyskawica, byłem zachwycony tym nowym doświadczeniem. Moja dziewczyna spoglądała na mnie spod oka, nie mogąc uwierzyć, że tak szybko opanowałem sztukę bycia kobietą w tańcu.

Wieczór mijał bardzo szybko. Wreszcie nadszedł czas oczepin. Zgodnie ze zwyczajem, zaprowadzono mnie - nie bez oporu - do gromadki panien łapiących ślubny welon. Miałem dziwne przeczucie, że złapię go właśnie ja. I nie myliłem się. Joanna rzuciła go we mnie z ogromną satysfakcją. Druhny przypięły welon do moich włosów i podsunęły krzesło, na których miałem czekać na swojego wybranka. Gdy grupka mężczyzn stanęła wokół pana młodego, moje długie rzęsy uniosły się wysoko w zdziwieniu. Przecież jednego z kandydatów już znałem! Jakiś czas temu Joanna w ramach szantażu zabrała mnie do klubu w kobiecym przebraniu, abym tam zdobył trzech facetów. To właśnie TEN gość był ostatnim z nich, to ON spędził ze mną noc w akompaniamencie pocałunków i drinków, końcówki TEJ właśnie nocy nie mogłem sobie przypomnieć. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe, domyślałem się już bowiem co się stanie. Krawat poszybował do góry, minął ręce mojej dziewczyny ubranej w męski garnitur po czym wylądował w dłoni tajemniczego przybysza. Ten spojrzał na mnie krótko i mrugnął okiem.


Oczepiny trwały, ja jednak nie mogłem już skupić się na głupich zabawach, nawet gdy polegały na macaniu moich nóg i zakładaniu butów innych panien. Świat wokół jakby przestał istnieć, moje myśli sprowadzały się do tańca, w którym - według tradycji - już za chwilę połączymy się jako przyszli narzeczeni. Gdy wyszliśmy sami na parkiet, on ujął moją zadbaną dłoń i zrobił kilka delikatnych, choć stanowczych kroków. Chwilę później namiętnie kołysaliśmy się do refrenu “Can you feel the love tonight”. Powiedział “Pamiętam Cię”. Zaniemówiłem. Pod koniec piosenki zaprowadził mnie na zewnątrz i okrył swoim płaszczem. Wyznał: “Chcę, aby nasze ciała znów połączyły się w jedno, chodź ze mną”.


Zapominając o całym świecie, wsiadłem z nim w luksusowe, czarne auto i pojechaliśmy w głąb nocy. Kiedy przyszła do mnie refleksja na temat mojej dziewczyny, i tego co mężczyzna miał na myśli mówiąc “znów”, on już przywarł do mnie, gładząc mój policzek. Oddałam mu się mu cała, mając nadzieję, że tym razem zapamiętam każdy szczegół. Trwaliśmy tak do świtu. Obudziłam się u jego boku. W łazience poprawiłam rozmazany makijaż. Zamieniłam tez pogniecioną zupełnie sukienkę na małą czarną, czekającą na mnie na wieszaku w jego dłoni. Założył mi na szyję naszyjnik z prawdziwych pereł, po czym pocałował w same usta. Odtąd byłam tylko jego. Cóż za ironia, Joanna chcąc nie chcąc odnalazła dla mnie szczęście. Podniosłam w uśmiechu kącik nabrzmiałych ust i oddałam gorący pocałunek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Studencka przemiana w kobietę, cz. II

Jak być może pamiętacie, spotkałem na studiach JĄ, która zawładnęła moimi myślami, a co najważniejsze - nauczyła mnie jak być kobietą. Razem zakładaliśmy rajstopy i robiliśmy makijaż, razem zasypialiśmy wieczorem w ciepłych łóżkach, przytulając do siebie idealnie gładkie nogi. Razem spędzaliśmy czas w zatłoczonych knajpach, łapiąc chytre spojrzenia podpitych facetów.  Nigdy nie spodziewałem się, że moje życie potoczy się w tak szalonym kierunku. W końcu jednak nadszedł czas na zderzenie z rzeczywistością. Wreszcie musiałem pojawić się na moich studiach, które chwilowo odłożyłem na bok. Dopiero teraz przyszło mi do głowy, że moje wyregulowane brwi, przebite uszy i nabrzmiałe usta nie pasują do wizerunku faceta. Przez długi czas lustrowałem swoją twarz, gładząc ją długimi, bordowymi paznokciami. W końcu zdecydowałem. Na egzaminy pójdę en femme, jako ona. Ten dzień zbliżał się coraz bardziej, moja głowa była pełna reakcji znajomych na moją nową postać. Czy będą się śmiać? Czy może mnie ni

Studencka przemiana w kobietę, cz. I

Po raz pierwszy spotkałem ją na inauguracji roku akademickiego. I to do końca zmieniło moje życie. Zapytacie, czy była piękna? A może oszałamiająca? Nic z tych rzeczy! Pachnące starością wnętrze Alma Mater tętniło nadmiarem ludzkiego tłumu. Setki młodziutkich kobiet kręciło się dookoła w minispódniczkach i wysokich obcasach. Moje oczy wirowały. Skakały od uda do uda, połykały urocze dziewczyny niczym świeże ciasteczka. Dopiero później powiedziała mi, że siedziała obok mnie. Byłem w szoku. Ona, która zawładnęła moim umysłem, pozostała przeze mnie zupełnie niezauważona. Utonęła w zalewie wszechogarniającej urody. A ja już po tygodniu znajomości z nią nie mogłem myśleć o nikim innym. Co takiego miała w sobie? Może to sprawka burzy blond loków? A może zapraszających ust? Obfitego biustu? Nóg dokładnie takich, jakie uwielbiam? Rozbrajającego uśmiechu? Niewykluczone. Myślę jednak, że zachwycił mnie jej charakter. Władczy, seksowny, pełen tajemniczości i nie znoszący kompromisu. Poznawała i

Męska sekretarka, cz. III

Nie pamiętam już, jak długo czasu minęło, odkąd mój szef zamienił mnie z mężczyzny w seksowną sekretarkę. Zupełnie zatraciłem dawnego siebie. To bardzo dziwne uczucie, bo odkąd pamiętam, bez słowa wykonuję jego nawet najbardziej absurdalne polecenia. Moje usta już nie są moimi ustami, stałem się maszynką do zadowalania klientów. No i samego szefa. Codziennie rano wstaję, nakładam idealny makijaż, ubieram koronkową bieliznę, obowiązkowo pas z czarnymi pończochami, krótką sukienkę i niebotycznie wysokie szpilki. Nie jestem już obiektem kpin. Oni wszyscy wiedzą, że zaspokoiłbym ich najskrytsze pragnienia o wiele lepiej, niż ich żony i kochanki. Idąc do pracy zastanawiam się już tylko, co najlepiej dogodzi mojemu partnerowi. Co sprawi, że zapomni, że tak naprawdę nie jestem kobietą. Oto moja nowa codzienność. Czy jestem nieszczęśliwy? Niekoniecznie. Stwierdziłem po czasie, że wolę być odpowiedzialny za nienaganny makijaż i paznokcie, niż za wydumane kompetencje. Mężczyźni to naprawdę niesk