Służba w wojsku od zawsze była jednym z moich wielkich marzeń. Znajomi pukali się w czoło, matka lamentowała nad marnym uposażeniem w takiej pracy, a ja ubzdurałem sobie zawód profesjonalnego żołnierza. Gdy tylko skończyłem ogólniak, postanowiłem ziścić to pragnienie. Zaciągnąłem się, i już wkrótce otrzymałem powołanie do pobliskiej jednostki.
Spojrzałem zrezygnowany na moich towarzyszy, oni jednak tylko uśmiechnęli się z politowaniem.
— No, zakładaj młody! — jasno dali mi do zrozumienia, że nie mam innej opcji.
Najpierw rozłożyłem przed sobą białą koszulę, potem wcięty w talii żakiet. Pomyślałem, że nie jest tak źle. Może nikt nie zauważy, że to damskie. Dalej jednak było już tylko gorzej. Spódnica, cieliste rajstopy, półbuty na dyskretnym obcasie… Dostałem do ręki przybory do golenia. Zdziwiłem się, bo moja twarz była idealnie gładka, ale koledzy pokazali z rozbawieniem na nogi. Niedługo potem wojskowe rajstopy wsuwały się bezszelestnie na idealnie gładkie łydki i uda. Siermiężny biustonosz uciskał mnie z każdej strony, imitując z przodu bujny biust.
— Niezły z ciebie kotek! — krzyknął ktoś w oddali — Baczność!.
Wszyscy stanęliśmy jak wryci, a ja od razu zrozumiałem, że mam przed sobą pomysłodawcę całego zamieszania. Sierżant stał i patrzył się na mnie z dziką drwiną. Rzucił w moją stronę damską torebkę i perukę.
— Zakładaj! — wrzasnął — I pomaluj tę gębę i paznokcie, już!
Dwadzieścia minut później stałem na placu apelowym wśród innych żołnierzy, z ustami i oczami jak ostatnia lafirynda. Wszyscy zerkali na mnie ukradkiem, jednak nie odważyli się odezwać.
— Od dziś macie nową koleżankę. — powiedział dowódca — Traktujcie ją jak prawdziwą kobietę. Nie zabujajcie się tylko!
Gdy wszyscy odmaszerowali do swoich zadań, dostałem od niego prywatną poradę.
— Ani mi się waż pokazywać tutaj w męskich ubraniach. Jesteś naszą sanitariuszką, masz wyglądać idealnie, jeśli coś mi się nie spodoba - pożałujesz.
Pożałowałem bardzo szybko. Za brak głośnego “Tak jest!” przebiegłem dookoła jednostki chyba ze dwa maratony, budząc wszędzie wesołość swoim ubiorem. Podobnie było przez kolejny tydzień, kiedy wciąż nie byłem zbyt kobiecy dla mojego sierżanta.
Postanowiłem wtedy wziąć się w garść. Kupiłem trochę seksownej bielizny i kosmetyków, ogarnąłem rozwichrzoną perukę i spędziłem całe noce na praktykowaniu makijażu. Wreszcie pojawiłem się na służbie w nienagannie wypielęgnowanych paznokciach, z dyskretną, acz zadziorną kreską na oku, z gładziutką cerą, i soczyście czerwonymi ustami. Zawsze miałem drobną aparycję, makijaż i ubiór łatwo bezlitośnie odarły mnie więc z resztek męskości. Nawet mój głos jakoś zmiękł. Moi towarzysze, w tym dowódca, nie do końca wierzyli, że widzą właśnie mnie. Kokietowałem ich i uśmiechałem się szeroko, wydawali się całkiem zbici z tropu.
Tego dnia coś się zmieniło. Nie musiałem już biegać dookoła i czołgać się po ziemi. Od tej pory stałem się maskotką oddziału, której uśmiech był nagrodą za trudy treningu. Siadałem innym na kolanach i głaskałem ich po szyi, szeptałem czasem ciepłe słówka, pamiętając o swojej roli. Nie zauważyłem nawet momentu, kiedy zacząłem wchodzić z innymi w bliższe relacje. Jeden z dryblasów zaciągnął mnie do łazienki i włożył mi rękę pod białą bluzkę, a ja zachichotałem tylko i spojrzałem na niego zza długich, czarnych rzęs. Nie przyszło mi do głowy, że przecież w końcu będą chcieli ode mnie coś więcej.
Nie musiałem długo czekać, aż nowa sytuacja zmusi mnie do dramatycznych wyborów. W jedną z sobót zostałem zaproszony na imprezę w pobliskim klubie, oczywiście w roli seksownej kobiety. Zrobiłem nieziemski makijaż, założyłem czarną mini sukienkę i wysokie szpilki, moje usta błyszczały mocniej od jupiterów nad parkietem. Raz za razem dostawałem od nieznajomych drinki, wystarczył jeden czarujący uśmiech w stronę zafascynowanych chłopaków. Długo ćwiczyłem wieczorami kocie ruchy, wyglądałem więc zjawiskowo i obłędnie kobieco.
Tańczyłem tak z moimi kolegami, aż nagle za rękę szarpnął mnie sierżant. Pociągnął mnie na zewnątrz i łapczywie dotknął mojego krocza, czując jak rośnie i pulsuje. Nie myśląc wiele, uderzyłem go w policzek otwartą dłonią i uciekłem w dół ulicy, stukając raz po raz wysokimi obcasami. Krzyczał i wygrażał, a ja tylko biegłem, czując całkowitą bezradność. W końcu jego głos zniknął w gwarze ulicy.
Aż do poniedziałku wyobrażałem sobie, że oto zgotowałem sobie piekło. Czy mam jeszcze czego szukać w wojsku? Leżałem na łóżku w swojej sukience i cicho szlochałem. Łzy rozmazywały coraz bardziej idealnie czarne pociągnięcia na powiece. Boleśnie ostre pozostały jedynie kreślone przeze mnie najczarniejsze scenariusze.
Podekscytowany, wybrałem się w wyznaczone miejsce. Po wypełnieniu miliona formalności zostałem oddany w ręce paru młodych facetów, którzy mieli mnie zaprowadzić do magazynu po mój przydział munduru i broni. Znaleźliśmy odpowiednią paletę z pakunkami, i otrzymałem gruby stos ubrań. Chłopaki powiedzieli, żebym od razu założył to, co właśnie dostałem. Wziąłem się ochoczo za rozpakowywanie munduru i… zatkało mnie. Paczka była przeznaczona dla kobiety!
Spojrzałem zrezygnowany na moich towarzyszy, oni jednak tylko uśmiechnęli się z politowaniem.
— No, zakładaj młody! — jasno dali mi do zrozumienia, że nie mam innej opcji.
Najpierw rozłożyłem przed sobą białą koszulę, potem wcięty w talii żakiet. Pomyślałem, że nie jest tak źle. Może nikt nie zauważy, że to damskie. Dalej jednak było już tylko gorzej. Spódnica, cieliste rajstopy, półbuty na dyskretnym obcasie… Dostałem do ręki przybory do golenia. Zdziwiłem się, bo moja twarz była idealnie gładka, ale koledzy pokazali z rozbawieniem na nogi. Niedługo potem wojskowe rajstopy wsuwały się bezszelestnie na idealnie gładkie łydki i uda. Siermiężny biustonosz uciskał mnie z każdej strony, imitując z przodu bujny biust.
— Niezły z ciebie kotek! — krzyknął ktoś w oddali — Baczność!.
Wszyscy stanęliśmy jak wryci, a ja od razu zrozumiałem, że mam przed sobą pomysłodawcę całego zamieszania. Sierżant stał i patrzył się na mnie z dziką drwiną. Rzucił w moją stronę damską torebkę i perukę.
— Zakładaj! — wrzasnął — I pomaluj tę gębę i paznokcie, już!
Dwadzieścia minut później stałem na placu apelowym wśród innych żołnierzy, z ustami i oczami jak ostatnia lafirynda. Wszyscy zerkali na mnie ukradkiem, jednak nie odważyli się odezwać.
— Od dziś macie nową koleżankę. — powiedział dowódca — Traktujcie ją jak prawdziwą kobietę. Nie zabujajcie się tylko!
Gdy wszyscy odmaszerowali do swoich zadań, dostałem od niego prywatną poradę.
— Ani mi się waż pokazywać tutaj w męskich ubraniach. Jesteś naszą sanitariuszką, masz wyglądać idealnie, jeśli coś mi się nie spodoba - pożałujesz.
Pożałowałem bardzo szybko. Za brak głośnego “Tak jest!” przebiegłem dookoła jednostki chyba ze dwa maratony, budząc wszędzie wesołość swoim ubiorem. Podobnie było przez kolejny tydzień, kiedy wciąż nie byłem zbyt kobiecy dla mojego sierżanta.
Postanowiłem wtedy wziąć się w garść. Kupiłem trochę seksownej bielizny i kosmetyków, ogarnąłem rozwichrzoną perukę i spędziłem całe noce na praktykowaniu makijażu. Wreszcie pojawiłem się na służbie w nienagannie wypielęgnowanych paznokciach, z dyskretną, acz zadziorną kreską na oku, z gładziutką cerą, i soczyście czerwonymi ustami. Zawsze miałem drobną aparycję, makijaż i ubiór łatwo bezlitośnie odarły mnie więc z resztek męskości. Nawet mój głos jakoś zmiękł. Moi towarzysze, w tym dowódca, nie do końca wierzyli, że widzą właśnie mnie. Kokietowałem ich i uśmiechałem się szeroko, wydawali się całkiem zbici z tropu.
Tego dnia coś się zmieniło. Nie musiałem już biegać dookoła i czołgać się po ziemi. Od tej pory stałem się maskotką oddziału, której uśmiech był nagrodą za trudy treningu. Siadałem innym na kolanach i głaskałem ich po szyi, szeptałem czasem ciepłe słówka, pamiętając o swojej roli. Nie zauważyłem nawet momentu, kiedy zacząłem wchodzić z innymi w bliższe relacje. Jeden z dryblasów zaciągnął mnie do łazienki i włożył mi rękę pod białą bluzkę, a ja zachichotałem tylko i spojrzałem na niego zza długich, czarnych rzęs. Nie przyszło mi do głowy, że przecież w końcu będą chcieli ode mnie coś więcej.
Nie musiałem długo czekać, aż nowa sytuacja zmusi mnie do dramatycznych wyborów. W jedną z sobót zostałem zaproszony na imprezę w pobliskim klubie, oczywiście w roli seksownej kobiety. Zrobiłem nieziemski makijaż, założyłem czarną mini sukienkę i wysokie szpilki, moje usta błyszczały mocniej od jupiterów nad parkietem. Raz za razem dostawałem od nieznajomych drinki, wystarczył jeden czarujący uśmiech w stronę zafascynowanych chłopaków. Długo ćwiczyłem wieczorami kocie ruchy, wyglądałem więc zjawiskowo i obłędnie kobieco.
Tańczyłem tak z moimi kolegami, aż nagle za rękę szarpnął mnie sierżant. Pociągnął mnie na zewnątrz i łapczywie dotknął mojego krocza, czując jak rośnie i pulsuje. Nie myśląc wiele, uderzyłem go w policzek otwartą dłonią i uciekłem w dół ulicy, stukając raz po raz wysokimi obcasami. Krzyczał i wygrażał, a ja tylko biegłem, czując całkowitą bezradność. W końcu jego głos zniknął w gwarze ulicy.
Aż do poniedziałku wyobrażałem sobie, że oto zgotowałem sobie piekło. Czy mam jeszcze czego szukać w wojsku? Leżałem na łóżku w swojej sukience i cicho szlochałem. Łzy rozmazywały coraz bardziej idealnie czarne pociągnięcia na powiece. Boleśnie ostre pozostały jedynie kreślone przeze mnie najczarniejsze scenariusze.
Cudowne. Ciekawe co będzie dalej. Szkoda ze to tylko opowiadanie. Chciałbym to przeżyć sam
OdpowiedzUsuń