Przejdź do głównej zawartości

Porwanie, cz. I

W ostatnich dniach wszystkie największe dzienniki grzmiały o porwaniach w Krakowie. Raz po raz znikali losowi młodzi mężczyźni, którzy na pierwszy rzut oka nie mieli żadnego powodu, żeby uciec od swojego życia. Medialna nagonka spowodowała, że zacząłem nerwowo rozglądać się wokół siebie na ulicy. Niby wiedziałem, że prawdopodobieństwo porwania mnie jest bliskie zeru, ale i tak czułem cień niepokoju.

Tuż przed weekendem przypomniałem sobie o nieodebranej paczce na poczcie. Zakląłem siarczyście i postanowiłem załatwić tę sprawę, zanim placówka zostanie zamknięta.. Szybkim krokiem wyszedłem z mieszkania. Gdy zbliżałem się do poczty, zauważyłem czarny samochód, który zatrzymał się obok chodnika. W pierwszej chwili nie zwróciłem na to uwagi, myśląc, że to jedynie zbieg okoliczności. Jednak, gdy tylko minąłem auto, dwaj mężczyźni wyszli z niego i stanęli przede mną. W ich oczach dostrzegłem niebezpieczeństwo.

Zanim zdążyłem zareagować, jeden z nich chwycił mnie za ramię, a drugi wyciągnął broń i groźnie nią zamachał. Czułem, jak adrenaliną przepływa przez moje ciało, ale jednocześnie zastygłem w miejscu, ogarnięty przerażeniem. Przez myśl przemknęły różne scenariusze. Zostałem wciągnięty na tylne siedzenie samochodu. Czułem, jak kajdanki zaciskają się na moich nadgarstkach, a iskra przerażenia przytłacza moje serce. Spojrzałem przez okno, widząc miasto, które po chwili zaczęło znikać w oddali.

W czasie tej nieprzyjemnej podróży pewna rzecz wydała mi się osobliwa. Otóż jeden z porywaczy miał lśniące, pomalowane na czerwono paznokcie. Ot, niby nic, gdyby nie fakt, że od zawsze miałem słabość do damskich ubrań i kosmetyków. Uwielbiałem po kryjomu nakładać makijaż i przymierzać rajstopy. Dlatego patrzyłem w osłupieniu na draba w garniturze i próbowałem pozbierać myśli. Wkrótce ogarnęła mnie nienaturalna senność. Nawet nie zauważyłem kiedy odpłynąłem, zapewne odurzony jakąś substancją.

Obudziłem się nagi, na podłodze śnieżnobiałego pokoju. Obok mnie czuwała kobieta, która wpatrywała się uważnie w moje ciało. Było w niej coś osobliwego. Miała piękne, ale jednocześnie nienaturalne rysy. Gdy zacząłem taksować ją wzrokiem, zauważyłem zgrubienie w kroczu, i wtedy wszystkie elementy układanki wskoczyły na miejsce. Ona była kiedyś mężczyzną! 

Chyba zauważyła moje olśnienie, bo uśmiechnęła się rozbrajająco i pstryknęła palcami. Kolejne dwie kobiety weszły do pokoju i zabrały mnie do pomieszczenia z wielkim fotelem, takim podobnym do dentystycznego. Umieściły mnie w nim, a następnie wstrzyknęły coś w moje ramie. Świat znów zawirował mi przed oczami.

Nie jestem pewien, ile czasu byłem nieprzytomny. Gdy zaczęła wracać do mnie świadomość, zauważyłem, że leżę w jasnoróżowej pościeli. Próbowałem poruszyć palcami, ale poczułem, że coś mi przeszkadza. To moje paznokcie, które stały się jakoś nienaturalnie długie. Bardziej jednak zastanowiły mnie kolejne odkrycia. Przesunąłem moją łydką po satynowej kołdrze i poczułem zniewalającą uczucie, jak gdyby moja skóra stała się zupełnie gładka. Zamrugałem gwałtownie, ale strasznie długa rzęsa wpadła mi do oka. Próbując opanować łzawienie, przesunąłem ręce w stronę twarzy. Zahaczyłem przy tym o moje bujne piersi.

Opanowała mnie panika. Siadłem na łóżku i nerwowo otaksowałem swoje ciało. Było idealne. Gładkie nogi, piękny biust, wypielęgnowane palce. Z jednej strony byłem przerażony, a z drugiej zafascynowany. W pierwszej chwili przestraszyłem się faktem, że przecież mam żonę i własne życie. Ale z drugiej strony przecież stało się coś, o czym skrycie marzyłem.  Położyłem się z powrotem do różowego posłania i roztrzęsiony rozmyślałem o tym, co będzie dalej. Wiedziałem, że odtąd wszystko się zmieni.



 

Komentarze

  1. Super historia. Czekam na kolejne części.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz więcej. podoba mi się

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Studencka przemiana w kobietę, cz. II

Jak być może pamiętacie, spotkałem na studiach JĄ, która zawładnęła moimi myślami, a co najważniejsze - nauczyła mnie jak być kobietą. Razem zakładaliśmy rajstopy i robiliśmy makijaż, razem zasypialiśmy wieczorem w ciepłych łóżkach, przytulając do siebie idealnie gładkie nogi. Razem spędzaliśmy czas w zatłoczonych knajpach, łapiąc chytre spojrzenia podpitych facetów.  Nigdy nie spodziewałem się, że moje życie potoczy się w tak szalonym kierunku. W końcu jednak nadszedł czas na zderzenie z rzeczywistością. Wreszcie musiałem pojawić się na moich studiach, które chwilowo odłożyłem na bok. Dopiero teraz przyszło mi do głowy, że moje wyregulowane brwi, przebite uszy i nabrzmiałe usta nie pasują do wizerunku faceta. Przez długi czas lustrowałem swoją twarz, gładząc ją długimi, bordowymi paznokciami. W końcu zdecydowałem. Na egzaminy pójdę en femme, jako ona. Ten dzień zbliżał się coraz bardziej, moja głowa była pełna reakcji znajomych na moją nową postać. Czy będą się śmiać? Czy może mnie ni

Studencka przemiana w kobietę, cz. I

Po raz pierwszy spotkałem ją na inauguracji roku akademickiego. I to do końca zmieniło moje życie. Zapytacie, czy była piękna? A może oszałamiająca? Nic z tych rzeczy! Pachnące starością wnętrze Alma Mater tętniło nadmiarem ludzkiego tłumu. Setki młodziutkich kobiet kręciło się dookoła w minispódniczkach i wysokich obcasach. Moje oczy wirowały. Skakały od uda do uda, połykały urocze dziewczyny niczym świeże ciasteczka. Dopiero później powiedziała mi, że siedziała obok mnie. Byłem w szoku. Ona, która zawładnęła moim umysłem, pozostała przeze mnie zupełnie niezauważona. Utonęła w zalewie wszechogarniającej urody. A ja już po tygodniu znajomości z nią nie mogłem myśleć o nikim innym. Co takiego miała w sobie? Może to sprawka burzy blond loków? A może zapraszających ust? Obfitego biustu? Nóg dokładnie takich, jakie uwielbiam? Rozbrajającego uśmiechu? Niewykluczone. Myślę jednak, że zachwycił mnie jej charakter. Władczy, seksowny, pełen tajemniczości i nie znoszący kompromisu. Poznawała i

Męska sekretarka, cz. III

Nie pamiętam już, jak długo czasu minęło, odkąd mój szef zamienił mnie z mężczyzny w seksowną sekretarkę. Zupełnie zatraciłem dawnego siebie. To bardzo dziwne uczucie, bo odkąd pamiętam, bez słowa wykonuję jego nawet najbardziej absurdalne polecenia. Moje usta już nie są moimi ustami, stałem się maszynką do zadowalania klientów. No i samego szefa. Codziennie rano wstaję, nakładam idealny makijaż, ubieram koronkową bieliznę, obowiązkowo pas z czarnymi pończochami, krótką sukienkę i niebotycznie wysokie szpilki. Nie jestem już obiektem kpin. Oni wszyscy wiedzą, że zaspokoiłbym ich najskrytsze pragnienia o wiele lepiej, niż ich żony i kochanki. Idąc do pracy zastanawiam się już tylko, co najlepiej dogodzi mojemu partnerowi. Co sprawi, że zapomni, że tak naprawdę nie jestem kobietą. Oto moja nowa codzienność. Czy jestem nieszczęśliwy? Niekoniecznie. Stwierdziłem po czasie, że wolę być odpowiedzialny za nienaganny makijaż i paznokcie, niż za wydumane kompetencje. Mężczyźni to naprawdę niesk